Skarpetkowa zagadka roku, czyli dlaczego Mikołajki to najlepszy czas na uzupełnianie braków
Przez cały rok żyjemy w skarpetkowym kryzysie. W styczniu znikają pierwsze pary. W marcu szukamy kompletu, który jeszcze wczoraj na pewno leżał na krześle. W lipcu nagle odkrywamy, że w szufladzie mieszka tylko kolekcja skarpetek wdów i wdowców. A jesienią… cóż, jesienią już nawet nie próbujemy udawać, że wiemy, co się stało.
Bo skarpetki żyją według własnych zasad. Jedna zgubi się przy łóżku, druga wciągnięta przez pralkę, trzecia wyjedzie na tajemnicze wakacje i nigdy nie wróci. Statystycznie rzecz biorąc, człowiek w ciągu roku traci więcej skarpetek niż długopisów, kluczy i cierpliwości razem wziętych.
I wtedy nadchodzą Mikołajki - dzień, w którym można wreszcie ogłosić Skarpetkową Amnestię. Dzień, w którym zamiast zastanawiać się, gdzie znika prawa skarpeta, można po prostu… dostać nowe. Pachnące, miękkie, jeszcze nieprzestraszone rzeczywistością.
Bo prawda jest taka, że skarpety to prezent idealny, praktyczny, zabawny i absolutnie niezbędny. Nie ma osoby, która by ich nie potrzebowała. Cały rok gubimy, rozciągamy, dziurawimy i nagle w grudniu Mikołaj daje nam szansę zacząć wszystko od nowa.
Dlatego jeśli jutro wśród prezentów znajdziesz skarpetki, to nie jest to brak wyobraźni, pomysłu na oryginalny prezent. To strategiczne uzupełnienie rocznych strat.
Mądry, przemyślany, świątecznie zapakowany ratunek dla twojej skarpetkowej populacji.













Komentarze