piątek, 5 grudnia 2025 06:55
Reklama
PRAWO BEZ ILUZJI

„Chciałem odczarować zawód adwokata”. O książce" Adwokat. Historia prawdziwa" mówi jej autor

Karol Piotrowski, adwokat i autor książki "Adwokat. Historia prawdziwa" opowiada o motywacjach stojących za jej powstaniem, mitach dotyczących zawodu adwokata oraz o codziennych doświadczeniach, które pokazują różnicę między filmową kreacją a sądową rzeczywistością.
„Chciałem odczarować zawód adwokata”. O książce" Adwokat. Historia prawdziwa" mówi jej autor

Źródło: Karol Piotrowski

- Co było impulsem do napisania książki "Adwokat.Historia prawdziwa"?  W którym momencie kariery poczuł Pan, że trzeba opowiedzieć prawdziwą historię o zawodzie adwokata?

- Powodów, dla jakich powstała książka „Adwokat. Historia prawdziwa” jest kilka. To na pewno chęć rozwiania wielu z mitów, jakie narosły wokół naszej profesji. Wiele z poruszonych w książce kwestii wynika z powtarzanych pytań, czy wątpliwości Klientów. Inne wynikają z prozaicznych obserwacji, jak chociażby ta, że niekiedy powstaje problem, jak zwracać się do adwokata - Panie Mecenasie, a może Panie Adwokacie?
Zasadniczym celem, jaki mi przyświecał, była jednaka chęć zainteresowania czytelnika prawem. Umożliwienie zrozumienia pewnych mechanizmów czy poznanie pojęć. Fakt, że wykonuje zawód adwokata i przez pryzmat tej profesji opowiadam o prawie, jest tylko pewnym pretekstem do tego, żeby zaprosić czytelnika do świata prawa. Dlaczego bowiem popularyzować można powiedźmy astronomię, biologię, chemię, a prawa już nie?


- W książce obala Pan wiele mitów stworzonych przez seriale prawnicze. Który filmowy obraz adwokata uważa Pan za najbardziej nieprawdziwy i jednocześnie najbardziej szkodliwy?


- Nie istnieje jednolity obraz adwokata wykreowany przez media. To raczej zbiór wyobrażeń, mitów czy celowych kreacji stworzonych dla osiągniecia zamierzonego efektu artystycznego. Obraz adwokata w zbiorowej świadomości nie jest zatem rezultatem jednego filmu czy serialu. To pewna składowa. Nie można zatem mówić o dobrych czy złych produkcjach. O obrazie najbardziej nieprawdziwym lub najbardziej szkodliwym. W książce zresztą nie koncentruje się na tym. Ważne jest to, aby mieć świadomość tego, jak wykonywanie zawodu wygląda czy nawet szerzej – na czym to polega i z jakimi wyrzeczeniami z jednej strony, a korzyściami z drugiej, jest związane.


- Pisze Pan o zderzeniu idealistycznej wizji prawa z codziennością sali sądowej. Które doświadczenie najmocniej zweryfikowało Pana wyobrażenia o zawodzie?

- Każdy dzień potrafi zaskakiwać. Myślę, że nie było jednego zdarzenia stanowiącego jakiś przełom. Zresztą w moim przypadku miałem już pewną wiedzę na temat tego, jak realia zawodu wyglądają. Natomiast jeżeli mowa o zderzeniu, to mam wrażenie, że właściwszym byłoby porównanie do powolnego zatapiania się w realiach i odkrywanie rozbieżności pomiędzy wyobrażeniami i wiedzą nabywaną w toku studiów,  a rzeczywistością niż do nagłego zderzenia się z nią.
 

- Wspomina Pan, że młodzi adwokaci mają w sobie coś z rycerzy Jedi. Co kryje się za tym porównaniem - dyscyplina, kodeks wartości, czy może samotna walka po stronie dobra?

- Żeby odkryć odpowiedź, zdecydowanie należy sięgnąć po książkę. Sam jestem ciekaw, ile podobieństw po lekturze „Adwokat. Historia prawdziwa” odnajdzie samodzielnie każdy z czytelników. Na pewno nie ma tu jednej, dobrej odpowiedzi, chociaż w książce nawiązuję do konkretnego przykładu.


- Jaką jedną radę dałby Pan komuś, kto marzy o karierze adwokata, ale zna ten świat głównie z książek i ekranów?

- Nie bać się podjęcia wyzwania, kierując się nie zimną kalkulacją, ale wewnętrzną potrzebą wykonywania jednego z najpiękniejszych zawodów, ukierunkowanego na pomoc drugiemu człowiekowi.


 


Podziel się
Oceń

Komentarze