Polityka w Polsce coraz częściej przypomina pubowy wieczór z emocjami, piwem i brakiem powagi. Jedni obstawiają, że wygrają wybory, inni rzucają w tarczę z flagą Niemiec. A suweren? Płaci za bilety na to widowisko.
Premier-bukmacher i zakład o Polskę
W polityce dzieją się rzeczy osobliwe. Premier Donald Tusk, komentując nowy sondaż, oświadczył, że „może przyjmować zakłady”, iż jego ugrupowanie wygra wybory w 2027 roku.
„Nie na duże kwoty, ale jednak” - dodał , jakby mówił o zakładzie towarzyskim, a nie o przyszłości państwa.
Na chętnego nie trzeba było długo czekać. Profesor Antoni Dudek odpowiedział błyskawicznie:
„Wchodzę. Stawiam stówę, że przegrają.”
I tak oto rozmowa o wizji Polski zamieniła się w pogawędkę w stylu bukmacherskiego baru:
- To ja stawiam na siebie.
- A ja na ciebie, że przegrasz.
Brakuje tylko kursów w aplikacji i nowej spółki: Polskie Zakłady Obywatelskie S.A. - obstawiaj z nami przyszłość kraju.
Rzut w tarczę, czyli dyplomacja po myślenicku
Na blamaż po drugiej stronie sceny politycznej nie trzeba było czekać, tu mieliśmy równie „symboliczne” wydarzenie. Na konwencji Prawa i Sprawiedliwości w Katowicach burmistrz Myślenic, Jarosław Szlachetka, wziął udział w grze w lotki. Tyle że celował w tarczę z flagą Niemiec. Można powiedzieć: przypadek, zabawa, konwencyjny żart. Ale problem w tym, że Myślenice mają niemieckie miasto partnerskie. Trudno więc nie zapytać, czy to była jeszcze zabawa, czy już mały kryzys dyplomatyczny z elementem rzutowym. To trochę jakby prezes firmy rzucał rzutkami w logo swojego największego kontrahenta.
Zakład kontra lotka
Dwa zdarzenia - dwa symbole. Premier, który przyjmuje zakłady o władzę, i samorządowiec, który trenuje celność na symbolach innego kraju. Zamiast rozmowy o standardach w polityce, mamy rozmowę o celności i obstawianiu. Zamiast powagi mamy widowisko, zamiast programu grę na emocjach. Wszystko to z uśmiechem, w przekonaniu, że ludzie lubią igrzyska. A że te igrzyska finansowane są z podatków? Cóż, bilety do cyrku demokracji nigdy nie były tanie.
Może zamiast obstawiać, po prostu… pracować?
Bo jeśli premier zaczyna mówić jak bukmacher, a samorządowiec zachowuje się jak zawodnik z pubu, to może warto przypomnieć, że Polska to nie kasyno, ani klub z lotkami, tylko państwo. Państwo, które ,o ironio , wymaga planu, decyzji i konsekwencji. Rząd powinien zająć się rządzeniem, a opozycja – czymś więcej niż komentowaniem wyników sondaży.
Bo jeśli obie strony dalej będą traktować politykę jak sport towarzyski, to suweren , ten sam, który dziś przewraca oczami , w następnych wyborach może ich zaskoczyć wynikiem, którego nikt nie miał na kuponie.
Niech więc premier schowa kupony, burmistrz odłoży lotki, a politycy przestaną testować cierpliwość publiczności. Bo suweren nie chce już oglądać kabaretu z dopłatą. Chce konkretów, planu i zwykłej powagi. A jeśli ich nie dostanie, w 2027 roku wszyscy mogą znaleźć się po przegranej stronie zakładu o zaufanie.













Komentarze