- Komisja Europejska chce połączyć fundusze rolne z polityką spójności, co wielu rolników odbiera jako rozmontowanie wspólnej polityki rolnej. Czy to początek końca WPR, jaką znamy, i realne zagrożenie dla bezpieczeństwa żywnościowego Europy?
-Tak, to początek końca. Były ustalone, dwa filary. Teraz wszystko będzie przeniesione do jednego, ze względu na zmniejszenie kosztów, co oznacza zmniejszenie budżetu dla rolnictwa, przez co będzie mniej środków na dotacje dla rolników, na rozwój przetwórstwa i handlu.
- Rolnicy w całej Unii protestują, bo mają dość brukselskich decyzji podejmowanych zza biurka. Czy dziś polityka rolna UE nie staje się polityką przeciw rolnikom, zamiast dla rolników?
- Tak polityka unijna już dawno stała się polityką kierowaną zza biurka i aktualnie przeżywa bardzo poważny kryzys. Takie rzeczy jak: ratyfikacje umowy z Ukrainą czy nadchodzące podpisanie umowy z Mercosur to bardzo poważne zagrożenia.
Kanclerz Merc zakomunikował ostatnio, że wszystkie kraje unijne z zgodziły się na podpisanie umowy Mercosur, co niechybnie doprowadzi do upadku rolnictwa polskiego i europejskiego.
- Napływ tanich produktów z Ukrainy budzi coraz większy niepokój, zwłaszcza w regionach przygranicznych. Czy Polska powinna domagać się twardych mechanizmów ochronnych, by chronić swoich producentów, czy nadal stawiać na solidarność kosztem własnego rolnictwa?
- Rząd polski jest przychylny wprowadzaniu produktów z Ukrainy do UE, a powinno być odwrotnie. Taki tranzyt produktów przez Polskę spowoduje, że część z nich zostanie u nas, zalewając nasz rynek. Szczególnie napływ takich produktów, jak zboża czy cukier powoduje bardzo duże zachwianie produkcją i handlem w Polsce.
Rolnicy zastanawiają się, czy dalej uprawiać buraki, zboża, gdyż koszty produkcji są bardzo duże, natomiast produkt finalny jest na bardzo niskim pułapie cenowym i w ostatecznym rozrachunku taka produkcja jest nieopłacalna.
- Negocjowana umowa handlowa UE z krajami Mercosur budzi obawy o zalew europejskiego rynku tańszą, mniej kontrolowaną żywnością. Czy Polska ma narzędzia, by sprzeciwić się rozwiązaniom uderzającym w nasze rolnictwo?
-Nie, nie ma i polski rząd nie przygotowuje żadnych narzędzi. Prezydencja Polski, która trwała od stycznia do czerwca, powinna wypracować takie narzędzia i warunki do rozwoju polskiego rolnictwa. Powinno zmusić się kraje Mercosur, żeby miały takie same normy produkcyjne jak kraje UE. Kraje europejskie mają zaostrzone wymogi, stąd produkcja w UE jest kosztowniejsza. Produkty z krajów Mercosur są dużo bardziej skażone, gdyż są tam znacznie niższe normy, jeśli chodzi o używanie środków ochrony roślin.
Sprowadzając towary z tamtych krajów, wycinamy płuca świata, czyli Puszczę Amazońską, a Europa przy swojej małej powierzchni raczej nie stanie się zielonymi płucami świata.
- Lubelszczyzna to region silnie rolniczy, ale szczególnie wrażliwy na wahania rynków i unijne decyzje. Jak planowane zmiany w Brukseli mogą przełożyć się na codzienność rolników z naszego regionu – ludzi, którzy od pokoleń żyją z ziemi?
- Lubelszczyzna to region przygraniczny z Ukrainą i u nas najpierw pojawiają się te produkty. Ukraina modernizuje swoje gospodarstwa, takie kraje jak Niemcy Holandia finansują tamtejszą produkcję rolną. To bardzo dużo zagrożenie dla wielu producentów rolnych w Polsce. Jedna z cukrowni na Lubelszczyźnie już ma być zamykana. Rolnicy nie mogą sprzedać swoich produktów. WPR powoduje, żę polska wieś jest wygaszana. Należy natychmiast usiąść i wypracować narzędzia współpracy, ale do tego potrzebna jest dobra wola urzędników.
- Od lat słyszymy o „zielonej transformacji", nowych wymogach i ograniczeniach dla rolników, ale coraz mniej o realnym wsparciu. Czy w takim kierunku Unia Europejska nie prowadzi rolnictwa w ślepy zaułek? I co dziś chciałby Pan powiedzieć rolnikom z Lubelszczyzny, którzy mają wrażenie, że Bruksela przestaje ich słuchać?
- Zielony ład - drogie nawozy, ograniczenia środków ochrony roślin doprowadziły do bardzo złej sytuacji w polskim rolnictwie. Na Lubelszczyźnie jest spora ilość gospodarstw ekologicznych i jest to dla naszego regionu jakaś alternatywa. Żeby rolnictwo mogło się rozwijać potrzebna jest dobra promocja i wsparcie ze strony rządzących. Mogą to być takie działania jak: wzmocnienie rynków hurtowych np. Elizówka, skuteczne kreowanie polityki i gospodarski rolnej.
Lubelszczyzna ma bardzo duży potencjał gospodarczy, który należy wesprzeć i wzmocnić, a przede wszystkim nie prowadzić polityki antyrolniczej.
- Dziękuję za rozmowę













Komentarze