piątek, 5 grudnia 2025 11:27
Reklama
Fundusz nie tylko inwestuje w kino, ale także w gospodarkę, turystykę i wizerunek Lublina – sprawiając, że miasto staje się bohaterem światowych ekranów.

Oscar dla Lublina? Jak filmy kręcone w mieście zmieniają jego wizerunek?

Ponad 50 produkcji, w tym oscarowy „Prawdziwy ból” Jessego Eisenberga, setki turystów z całego świata i promocja Lublina w najbardziej opiniotwórczych mediach – jak od 16 lat działa Lubelski Fundusz Filmowy, wspierając twórców lokalnych i zagranicznych opowiada Tomasz Rakowski, kierownik Lubelskiego Funduszu Filmowego
Oscar dla Lublina? Jak filmy kręcone w mieście zmieniają jego wizerunek?

Źródło: archiwum UM Lublin

W jaki sposób Fundusz wspiera lokalnych twórców filmowych oraz producentów spoza regionu?
Wsparcie Lubelskiego Funduszu Filmowego dotyczy wszystkich tych twórców i producentów, i to nie tylko z regionu, których projekt jest interesujący z punktu widzenia możliwości promocyjnych naszego miasta. Innymi słowy, których produkcja posiada wysoki potencjał pozycjonujący różne walory Lublina. Wsparcie przebiega na różnych płaszczyznach, zaczynając od dofinansowania projektu a kończąc na pomocy w organizacji miejsca zdjęć, wyszukiwaniu najdogodniejszych planów filmowych, umożliwieniu dostępu poprzez pozyskanie wszelkich pozwoleń, a także dotarciu do odpowiednich instytucji czy konkretnych osób. Czasem wiąże się to również z organizacją castingów, ochroną planu i innymi działaniami, wspierającymi konkretną produkcję.

Czy mógłby Pan opowiedzieć o najważniejszych produkcjach, które Fundusz wsparł i które miały szczególny wpływ na promocję Lublina?
Przez 16 lat działania Lubelskiego Funduszu Filmowego wsparliśmy ponad 50 produkcji filmowych i każda z nich, na swój sposób, była bardzo ważna. Wskazanie tej najważniejszej nie jest proste, ale z pewnością są tytuły, które w sposób szczególny potwierdziły sens powołania Funduszu w naszym mieście. Do takich pozycji niewątpliwie należy „Prawdziwy ból" Jessego Eisenberga, który po zdobyciu ponad setki międzynarodowych nagród, ostatecznie przyniósł Oskara za rolę drugoplanową Kieranowi Culkinowi. Efektem tej produkcji były nie tylko bardzo pozytywne recenzje, ale też znakomite rekomendacje turystyczne. Najbardziej opiniotwórcze światowe magazyny polecały Lublin jako jedną z najlepszych destynacji i to nie tyko na czas wakacji. Dziś na Starym Mieście pytając turystów ze Stanów Zjednoczonych czy Japonii o to, co skłoniło ich do odwiedzin Lublina, z satysfakcją słyszymy, że to właśnie ten obraz. Pomógł w tym sam Jesse Eisenberg, który w swoich wypowiedziach publicznych wielokrotnie przyznawał, że Lublin to jego ulubione miasto.

Jakie kryteria decydują o przyznaniu wsparcia finansowego dla projektu filmowego?
Przede wszystkim chodzi o wizerunek Lublina i wykorzystanie potencjału, który zawarty jest w jego architekturze, historii i ludziach. Decydujemy się na to nawet wówczas, gdy Lublin nie gra samego siebie, ale z punktu widzenia odbiorcy może stanowić inspirację do zainteresowania miastem. Czasem chodzi o lubelskiego twórcę, którego projekt wydaje się szczególnie ciekawy, albo o pomysł, który może zaowocować wybitnym dziełem artystycznym. Do każdego projektu podchodzimy indywidualnie, ale najważniejszym kryterium jest budowanie przyjaznych skojarzeń z Lublinem.



Jakie korzyści dla lokalnej społeczności i gospodarki przynosi obecność produkcji filmowych realizowanych z udziałem Funduszu?
Każda produkcja, niezależnie od jej rozmachu, korzysta z lubelskich usług, hoteli, cateringu, ochrony, transportu, wsparcia logistycznego czy statystów. To konkretne pieniądze, które zostają w Lublinie. Restauracja, w której realizowano sceny do filmu „Prawdziwy ból" do dziś w menu ma ten sam zestaw, który oglądaliśmy na ekranie. Konsekwencją tego, co wydarzyło się na planie jest też rosnąca liczba turystów.

Czy Fundusz planuje rozwijać swoją działalność na nowe obszary, np. wsparcie produkcji telewizyjnych, animacji lub nowych mediów?
To dzieje się właściwie od samego początku funkcjonowania Funduszu. Wspomagaliśmy powstawanie seriali telewizyjnych, które do dziś mają szeroką grupę fanów. Mam na myśli realizowane dla TVP produkcje, takie jak „Wszystko przed nami" czy ostatnio, wielokrotnie już wznawianą „Matyldę". Popularnością kolekcjonerską cieszy się „Ta ostatnia niedziela", animacja na bazie scenariusza Marcina Wrońskiego.

Czy Fundusz współpracuje z zagranicznymi producentami filmowymi? Jeśli tak, to na jakich zasadach?
Oczywiście i zasady są dokładnie takie same, jak przy współpracy z producentami krajowymi. Tak właśnie powstał „Prawdziwy ból" Jessego Eisenberga czy „Przysięga Ireny" Louise Archambault.

Jakie działania Fundusz podejmuje, aby promować Lublin na międzynarodowej scenie filmowej?
Promują go przede wszystkim powstałe tu obrazy. Na co dzień utrzymujemy i zabiegamy o nowe kontakty, ale trzeba sobie też zdawać sprawę, że nawet najlepsze nawiązane relacje nie zawsze zmierzają do osiągnięcia najlepszych korzyści dla obu stron i jako Fundusz często nie jesteśmy w stanie sprostać oczekiwaniom producentów w wymiarze budżetowym. Niemniej nawiązywanie tych kontaktów jest konieczne i dla naszego zespołu – myślę tu o Lidii Dzierbie i Łukaszu Borkowskim – równie inspirujące, jak późniejsze finalizowanie współpracy na planie. Przymierzamy się również do udziału w branżowych targach lokacyjnych, które są dla nas istotnym obszarem działania, zwłaszcza dziś, kiedy możemy pochwalić się konkretnymi efektami lubelskich zdjęć filmowych.


Podziel się
Oceń

Komentarze