czwartek, 28 marca 2024 11:03
Reklama

Kulturalna panorama Lublina

... czyli wydarzenia artystyczne, które warto zachować w pamięci
Kulturalna panorama Lublina

Autor: fot.: Kancelaria Prezydenta – Marketing Miasta Lublin

Nie od dziś wiadomo, że Lublin kwitnie kulturą. Wśród wielu wydarzeń dotyczących niezliczonych chyba gałęzi bogatej kategorii, jaką jest dziś sztuka, znalazły się takie, które swoją doniosłością, wagą czy innowacyjnością zasługują na zachowanie tak w pamięci jej odbiorców, jak i na kartach publicystyki. Zestawienie poniższe z jednej strony więc podsumowuje, a z drugiej podkreśla te impulsy artystyczne, dzięki którym we współczesnym odbiorcy budzi się prawdziwy humanizm – zdolność do właściwego doświadczania i przeżywania sztuki.
 

Rozpocząć warto od sceny Teatru im. Juliusza Osterwy. W niedalekiej przeszłości odbyła się tam premiera jednej z klasycznych pozycji europejskiego dramatu. Mowa o „Świętoszku” Moliera, który w Lublinie choć pozornie uciekł od klasyki, dał widzom szansę na ujrzenie tej sztuki w świetle, w jakim widziano ją zaraz po jej powstaniu. Remigiusz Brzyk postanowił kontrowersje związane z jej interpretacją przystosować do percepcji widza XXI wieku – dzięki temu uczestniczenie w spektaklu nie tylko zapewnia powrót do tego dramatu, ale i przybliża odbiorcę do odkrywania sensu sztuki jako narzędzia komentującego rzeczywistość – pokazuje też, jak często niepochlebnie rzeczywistość stawała się komentarzem dla sztuki.
 

Interesującą dygresją uraczył nas również Teatr Lalki i Aktora im. H. Ch. Andersena. Tym razem sztuka oddała zawiłości relacji społeczeństwo – jednostka. Fakt ten czyni realizację „Księgi Dżungli” w reżyserii Kuby Roszkowskiego opowieścią adresowaną nie tylko do młodych wielbicieli teatru. Przedstawione z zasługującą na uwagę sugestywnością kreacje Mowgliego i innych bohaterów powieści Kiplinga stanowią nie tylko przemyślaną reakcję na wyjątkowo humanistyczny tekst utworu, ale i komentują zjawiska społeczne, które stale nasilają się od daty powstania bestselleru.
 

Uwagę przykuła również realizacja teatralna niejako niezależna od scentralizowanej instytucji. „Pogrom w przyszły wtorek” – sceniczna adaptacja powieści Marcina Wrońskiego wyreżyserowana przez Łukasza Witta-Michałowskiego pierwszy raz pojawiła się w lipcu 2017 roku, a niedawno ponownie zawitała na dziedzińcu Zamku Lubelskiego. Dzięki temu widzowie mogli w bardzo naturalistycznej wizji niemal dotknąć realiów funkcjonowania społeczeństwa polskiego tuż po zakończeniu II wojny światowej. Czasy te, mimo nie tak dalekiej historycznej perspektywy, są dziś dla ogółu przeszłością niemal nie do rozszyfrowania. Spektakl otwiera więc przed współczesnym odbiorcą wrota do świata, którego atmosfera nie powinna nigdy stać się na nowo rzeczywistością.
 

Warto wspomnieć dwie realizacje Teatru Muzycznego, który niejako łączy to, co teatralne, z dźwiękową warstwą naszej kultury. W październiku ubiegłego roku na tytuł uświetniający jubileusz 70-lecia istnienia tej instytucji wybrano nieśmiertelny „Czarodziejski flet” W.A. Mozarta. Inscenizacji podjęła się Maria Sartova, która chciała arcydzieło mistrza klasycyzmu odkurzyć z nieco karykaturalnych naleciałości interpretacyjnych. Spektakl ten stanowi zatem okazję do poznania Mozarta bardzo poważnego, skupionego wokół filozoficznych kwestii związanych z ludzką egzystencją i rozstrzygania kwestii dobra i zła drzemiących w człowieku. Charakterystyczne postacie, w które wcielili się obok artystów na stałe współpracujących z Teatrem gościnni śpiewacy młodego pokolenia, nie tylko przypominają tło powstania opery, ale także do cna wykorzystując wyrazowość warstwy muzycznej odrestaurowują postulaty oświeceniowego moralitetu tak, by stały się one czytelne dla widza XXI wieku. Jeśli mówimy o przybliżaniu tego, co współczesnemu odbiorcy nie wydaje się bliskie, na przywołanie zasługuje realizacja przedsięwzięcia „Zarzuela Ole”. Widowisko zakończyło sezon artystyczny, a enigmatycznym tytułem opatrzono antologię hiszpańskich, tradycyjnych dzieł operetkowych z XIX wieku. Historia sprawiła, że nie znalazły się one w kanonie najczęściej wykonywanych utworów muzycznych, a stanowią operetkę zupełnie inną niż ta, która zwykle jej towarzyszy. Zamiast „salonów” bowiem, w zarzuelach opisywano losy bohaterów z ludu, a towarzyszyła temu muzyka hiszpańska per se – nie ta, którą kojarzyć można z popularnych dzieł pisanych w „stylu hiszpańskim”. Usłyszeć w nich można rdzenne rytmy i melodie rodem z kraju Basków – te, które sięgają kultury prawdziwie hiszpańskiej, ludowej. Widowisko wzbogacone zostało przez Piotra Czubowicza lawirującymi między tradycyjnym tańcem z półwyspu Iberyjskiego a współczesnym baletem choreografiami.
 

Niemałymi osiągnięciami muzycznymi może oczywiście poszczycić się i Filharmonia im. H. Wieniawskiego w Lublinie. Na czele festiwali stoi Genocyda, w ramach którego pod batutą Marcina Nałęcza-Niesiołowskiego zaprezentowano prawykonania dzieł najnowszych, napisanych na specjalne zamówienie festiwalu, poświęconych problemowi ludobójstwa. W maju zaś filharmonia zrealizowała program „Via Crucis et Patriae”, podczas którego obok niedocenianego współcześnie oratorium „Znalezienie Krzyża” Feliksa Nowowiejskiego i „Te Deum polskiego” Sławomira Stanisława Czarneckiego, zabrzmiała kompozycja niedawno zmarłego Andrzeja Nikodemowicza. Nie tylko warsztat kompozytorski tego utworu, ale przede wszystkim prawdziwie uduchowiona sylwetka lubelskiego kompozytora stały się bohaterami wieczoru. Program przygotowano z okazji 100-lecia Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. Jeśli zaś mowa o prawykonaniach, miłośnicy muzyki współczesnej z pewnością nie przeoczyli 10. już edycji Festiwalu Tradycji i Awangardy KODY, organizowanego rokrocznie przez Ośrodek Inicjatyw Twórczych Rozdroża.
 

Innym muzycznym wydarzeniem poświęconym rocznicy KUL był koncert pod hasłem „Miasto swojemu Uniwersytetowi”. W jego programie znalazł się utwór, który już dawno zapisał się na kartach polskiej historii muzyki – „Siedem bram Jerozolimy”. Kompozycja Krzysztofa Penderenckiego, wykonana pod jego batutą przez Orkiestrę Sinfonietta Cracovia z udziałem cenionych śpiewaków – solistów, to nie tylko świadectwo niezwykłej osobowości twórczej i stylu kompozytora, ale także dzieło, które ze względów historycznych doświadczyć na żywo powinien chyba każdy meloman. Masa dźwięku, jaka zabrzmiała w Centrum Spotkania Kultur, pełna niuansów wykonawczych stanowiących o istocie dorobku Pendereckiego w rozwoju muzyki XX wieku, stała się więc nie byle jakim prezentem dla życia muzycznego miasta.
 

W ramach wydarzeń muzycznych ważnych z perspektywy melomanów lubiących zboczyć ze ścieżki wytyczanej przez muzykę określaną jako „klasyczną”, na uwagę zasługuje koncert „Przybora na 102”, zaprezentowany w czerwcu w Teatrze Starym. Program ujęty w formię spektaklu przygotowano z udziałem m.in. Magdy Umer i grupy teatralnej Mumio. Przybliżenie dorobku Jeremiego Przybory, który przez lata stanowił trzon Kabaretu Starszych Panów, nie należy do najłatwiejszych, ale scenki i piosenki przedstawiane już wcześniej w ramach tego spektaklu w Och Teatrze, trafiły zdecydowanie do szerokiego grona odbiorców. Wynikło to zapewne z nieco surrealistycznego humoru kolejnych ustępów produkcji, przyjemnych dla oka i ucha wykonań muzycznych i przede wszystkim atmosfery nieodzownie kojarzącej się z telewizją lat świetności Przybory. Jeśli zaś idzie o sam Kabaret Starszych Panów, to okazało się, że w Lublinie nie brak koncepcji na niesztampowe podejście do jego tematu. W kwietniu w Galerii Malarstwa Polskiego lubelskiego Zamku odbył się bowiem recital Izabeli Jeżowskiej z Wrocławia, zorganizowany z inicjatywy lubelskiego oddziału SPAM. Przy fortepianie śpiewaczce towarzyszyła Agnieszka Schulz-Brzyska. Artystki wykonały program złożony z kompozycji duetu Przybora/ Wasowski przedstawionych w kontrze do pieśni polskich romantyków – Chopina, Moniuszki, Karłowicza i innych. Jak się okazało, nie tacy oni straszni, o ile tylko pokazać ich ludzką twarz – a ta wcale nie różniła się często nadto od oblicza, które kojarzy się dziś z humorem Kabaretu Starszych Panów.
 

Jeśli zaś mowa o Muzeum Lubelskim, to nie sposób pominąć dwóch szczególnych wydarzeń związanych z muzealnictwem w Lublinie. Przede wszystkim niedawno odbyło się przekazanie kolekcji Hofmanów na rzecz Muzeum. Dzięki temu, w jego wnętrzach podziwiać można dzieła najbardziej znanych i cenionych polskich malarzy i nie tylko. Wśród autorów przekazanych wytworów sztuki znajdujemy m.in. Stanisława Wyspiańskiego, Aleksandra Gierymskiego, Leona Wyczółkowskiego i obu Kossaków – ojca i syna. Muzeum może także poszczycić się sprowadzeniem do Lublina kolekcji dzieł użytkowych Pabla Picassa. Artysta ten w Lublinie wystawiany był wcześniej jedynie raz, a większość eksponatów prezentowanych w ramach wystawy „Pablo Picasso – wizerunek wielokrotny” trafiła tu po raz pierwszy. Wśród nich były grafiki i ilustracje, między innymi te tworzone dla Jeana Cocteau, a także ceramika. Wystawa stała się zatem okazją do zapoznania się z tym mniej znanym i rzadziej przywoływanym dorobkiem człowieka niezwykłego, jakim zdecydowanie był Pablo Picasso.
 

Oczywiście katalog niniejszy mogłoby wzbogacić znacznie więcej wydarzeń – gdyby tylko się uprzeć, sezon 2017/2018 pochłonąłby dociekliwy umysł i zawładnął nim na tak długo, by powstała stosowna, obszerna monografia. Z perspektywy autora niniejszego zestawienia jednak przedstawione tu propozycje kulturalne minionych miesięcy należą do tych najbardziej humanistycznych. Przybliżają człowieka do sztuki w sposób często namacalny i komfortowy. Kultura wymaga w końcu takiej współczesnej „pracy u podstaw” – i to nie dlatego, że żyje się dziś inaczej niż sto lat temu, a dlatego, że w zasadzie w dowolnym miejscu i czasie historii człowieka, zawsze potrzebowała szczególnej pielęgnacji i wyjątkowo bliskiego kontaktu z odbiorcą.

 

Karol Furtak
fot.: Kancelaria Prezydenta – Marketing Miasta Lublin


Podziel się
Oceń

Komentarze