piątek, 29 marca 2024 07:12
Reklama

Któraż to, która tej ziemi córa... przygotowania do nowej premiery

„Mężni rycerze, powiem otwarcie / Że polskich niewiast nie znacie wcale!” – te słowa chyba najlepiej definiują Hannę, bohaterkę opery „Straszny dwór” Stanisława Moniuszki, której premiera odbędzie się 20 października w Teatrze Muzycznym w Lublinie. Z odtwórczyniami tej roli – Dorotą Laskowiecką i Anną Barską – rozmawiamy o wyjątkowości zarówno samej opery, jak i postaci Hanny.
Któraż to, która tej ziemi córa... przygotowania do nowej premiery

Autor: Mieczysław Sachadyn

Pisząc „Straszny dwór”, Moniuszko stworzył pewien idiom kulturowy, który trwa do dziś. Co jest w tym dziele tak wyjątkowego, że dociera do nas mimo czasu, który upłynął od jego prapremiery?

Anna Barska: Wyjątkowe jest przede wszystkim to, że Moniuszko pisząc „Straszny dwór” miał w zamyśle stworzenie „wielkiego dzieła narodowego”, wpisującego się w nurt twórczości komponowanej ewidentnie ku pokrzepieniu serc.

Dorota Laskowiecka: Zgadzam się. Ta idea towarzyszyła kompozytorowi nie tyko w tym dziele, a najlepiej dowodzą tego słynne „Śpiewniki domowe”. Jednak to „Straszny dwór”, ze względu na absolutną syntezę wszystkiego tego, co patriotyczne, najpełniej ukazuje intencje Moniuszki. Poza tym, do dziś zachwyca jego warstwa muzyczna, bogata w tradycyjne tańce, takie jak mazur czy polonez, które zyskały miano narodowych. Obok tego słyszymy tu melodie inspirowane polską muzyką ludową. Wszystko to tworzy wysoce artystyczną konstrukcję muzyczną korespondującą doskonale z treścią dzieła – przede wszystkim „Straszny dwór” jest odzwierciedleniem etosu rodziny polskiej, zakorzenionego w tradycjach sarmackich. Autorzy dzieła wyraźne wyeksponowali obyczaje takie jak polowania, lanie wosku, wielopokoleniowe spotkania kobiet zajmujących się wspólnie haftowaniem, śluby kawalerskie, swatanie i wiele innych. Najbardziej przejmującym aspektem narodowym wydaje się oczywiście wychowanie zarówno dziewcząt jak i chłopców w duchu patriotycznym. Mówiąc krótko – opera ta to „pozytywka”, która do dziś raz po raz przypomina nam szczególne i trudne czasy, w jakich powstała.

A.B.: Z kolei, jako że są to wartości szczególnie bliskie nam wszystkim, nie dziwi fakt, że „Straszny dwór” jest dziś chyba najchętniej wykonywaną polską operą.

 

Czy więc udział w tej operze wiąże się z odczuwaniem piętna kontekstu tych – jak same Panie je określiły – trudnych czasów?

D.L.: Oczywiście niełatwo jest zapomnieć o tym kontekście, jednak osobiście przy przygotowywaniu partii skupiam się zawsze na treści opery. W tym przypadku, jak już wspomnieliśmy, są to czasy sarmackie i właśnie one w pełni charakteryzują moją postać.

A.B.: Tak jak powiedziała Dorota, nie da się zignorować tego kontekstu – zarówno wydarzeń historycznych poprzedzających prace kompozytorskie, jak i tych towarzyszących samej premierze warszawskiej, która zakończyła się patriotyczną manifestacją. Ja również podchodzę do Hanny tak jak do przygotowywania każdej innej partii, niezależnie od tego, czy jest to dzieło Moniuszki, Verdiego, czy też Gounoda. Oczywiście zawsze staram się dostrzegać pełen kontekst – komplet okoliczności towarzyszących twórczemu aktowi kompozycji. Szczególnie jednak skupiamy się wszyscy na charakterologicznych rysach bohaterów, co w tym wypadku jest istotnie pociągające. Do wykonywania partii Hanny więc, tak jak do jakiejkolwiek innej pojawiającej się w „Strasznym dworze”, trzeba przygotować się z tym samym pietyzmem i i dbałością o detale, co do innych propozycji repertuarowych.

 

Interesujące jest to, że patriotyczny wyraz tej opery niejako przysłonił jej komediową fabułę.

Anna Barska: Fabuła jest komediowa i ja się z tego cieszę! Czyni to pracę na tym projektem szczególnie przyjemną. Wydaje mi się, że dzięki temu również dzieło jest bardziej przystępne dla widza, mimo historycznego obciążenia patosem czasów, w których powstało. Osobiście szczególnie cenię sobie partie o komediowym zabarwieniu – daje mi to możliwość zabawy konwencją. Oczywiście w tym konkretnym przypadku zdaję sobie sprawę z tego, że nie mogę przerysować tej postaci, zważając na patriotyczny kontekst powstania „Strasznego dworu”. Nie myślę o Hannie jak o postaci choćby z komedii Charliego Chaplina. Mówiąc jednak bardzo szczerze, bliska jest mojemu sercu ta postać szlachcianki rodem z XVIII stulecia – postać dobarwiona lekką nutką humoru, jednocześnie bardzo odważna, przekraczająca pewne kulturowe granice dotyczące kilkudziesięcioletniej spuścizny poprzedzającej czasy Moniuszki. Żywię więc nadzieję, że praca nad tą rolą należeć będzie do szczególnie udanych i wyjątkowo przyjemnych,

D.L.: Ja Hannę uwielbiam przede wszystkim za dziewczęcość. Nie jest to jednak dziewczęcość infantylna – ta partia zawiera w sobie całą gamę uczuć obecnych w duszy młodej dziewczyny: beztroskę, niewinność, dowcip, a obok nich miłość, strach i obawy. Ta młoda dziewczyna jest głęboko przekonana o słuszności własnej roli jako kobiet i partnerki patrioty – żołnierza. Zupełnie inaczej niż Jadwiga, jej siostra.

 

Chyba właśnie dzięki ukazaniu Hanny w kontrze do Jadwigi stała się ona tak wyjątkową postacią w polskiej kulturze.

A.B.: Zdecydowanie. Hanna jest odzwierciedleniem nowego wzorca kobiety – innego niż romantyczna marzycielka. W „Strasznym dworze” Moniuszko przerzucił niejako na nią idee, które chciał zaszczepić w swoich słuchaczach, a wówczas były to idee nowatorskie. Najpełniej uwydatnił to w arii z recytatywem: „Do grobu trwać w bezżennym stanie... Któraż to, która”. Wydaje mi się, że wyjątkowa jej sugestywność, stanowiąca clue całej partii, pozytywnie wpływa na czytelność jego intencji – dzięki temu przedstawia obraz kobiety dzielącej patriotyczny obowiązek z mężczyzną, nieprzeciwstawiającej się wypełnianiu przez niego obowiązku wojskowego. Hanna nad wyraz podkreśla to, że właśnie cierpliwość i oczekiwanie na powrót męża z wojny jest szlachetnym i czystym obowiązkiem patriotycznym kobiety. Właśnie by zaakcentować sprzeciw przeciwko dotychczasowemu trywializowaniu

kobiet, Hanna czyni słynny wyrzut: „Mężni rycerze, powiem otwarcie, że polskich niewiast nie znacie wcale!”.

Dorota Laskowiecka: Najważniejsze jest w niej to, że przy swojej dziewczęcości jest silną, zdecydowaną osobą, która bierze sprawy w swoje ręce. Bardzo sprytnie nakierowuje Stefana, swojego przyszłego małżonka, na odpowiednie tematy do dyskusji i to ona inicjuje dowcip, który ma ostatecznie sprawdzić męstwo potencjalnych narzeczonych jej i siostry. Mimo tej brawury, zdaje sobie w pełni sprawę z wartości, jakie wynikają ze szlachetnego etosu rodziny – z powinności bycia żoną i matką, która jest zdolna do poświęceń; taką, która z jednej strony wyczekiwać będzie męża, wskazując mu – jak mówi w swojej arii – „najświętsze ołtarze”, a z drugiej wychowa syna w męstwie i poczuciu patriotyzmu. Tak jak powiedziała Ania – to już nie jest kobieta z utworów romantyków, to kobieta, której wizerunek propagować będzie Eliza Orzeszkowa – znak czasu, nowej epoki.

 

Hanna uchodzi przy tym za trudną technicznie partię. Słusznie?

D.L.: Przede wszystkim ta partia jest bardzo rozbudowana. Moniuszko wykorzystał w niej w zasadzie wszystkie środki dostępne dla głosu sopranowego – są tu fragmenty, w których na pierwszy plan wysuwa się długa fraza, tożsama z tym, co doskonale kojarzy się nam ze stylem bel canto; obok nich znajdziemy wiele dynamicznych, koloraturowych przebiegów, rozbudowanych pasaży i kadencji, napisanych bardzo szeroko – w dużej rozpiętości skali. Poza tym, większą część tej partii Moniuszko napisał stosunkowo wysoko.

A.B.: Kompozytor przeznaczył ją na głos dysponujący znacznym wolumenem, bogatą barwą, predyspozycjami do wyjątkowo lirycznego frazowania i budowania zróżnicowanej dynamiki. Trudność tej roli bierze się z faktu, że nie wykorzystał potencjału tkwiącego jedynie w głosie lirycznym. Całą partię dobarwił licznymi akcentami koloraturowymi, które dla głosów obdarzonych wspomnianymi wyżej walorami nie zawsze są łatwe do wypracowania. Uczynił to zresztą zgodnie ze swoją naturą, dzięki czemu nie wszyscy śpiewacy lubią wykonywać jego utwory. Partię tę przygotowują oczywiście różne soprany, w tym soprany koloraturowe, które biegłość mają w swojej naturze – w takich przypadkach trudno jest jednak oddać wszelkie walory tej postaci; koloratury więc muszą wypracować inne niż zazwyczaj operowanie barwą i wolumenem, a soprany liryczne muszą popracować nad biegłością. Na tym polega specyfika partii Hanny, której zawdzięcza ona swoją renomę.

D.L.: Takie partie pisali najwięksi kompozytorzy operowi tacy jak choćby Verdi w „Traviacie”. To też czyni Hannę przykładem partii „absolutnie światowej”.

 

Podsumowując: „Straszny dwór” jest nie tylko dobrem narodowym, nie tylko przystępną dla widza komedią, ale – patrząc choćby przez pryzmat samej partii Hanny – arcydziełem.

D.L.: Zdecydowanie możemy śmiało nazywać tę operę arcydziełem. Świadczy o tym absolutna synteza, jaka się w niej dokonuje – mistrzowska muzyka, wielowątkowość treści i oczywiście przesłanie.

A.B.: Właśnie to przesłanie jest tu szczególne. Tak jak wszyscy znamy największe dzieła Mickiewicza i Słowackiego, tak warto, żebyśmy choć raz doświadczyli kunsztu, jaki zaprezentował w „Strasznym dworze” Stanisław Moniuszko.

 

Dziękuję za rozmowę.

 

Karol Furtak


Podziel się
Oceń

Komentarze