piątek, 29 marca 2024 10:42
Reklama

Chleba, igrzysk i... terenów zielonych?

Opisywany przez nas drugi etap odkomarzania potraktowaliśmy jako pretekst do przyjrzenia się, jak miasto dba o zapewnienie mieszkańcom atrakcyjnych terenów zielonych i ile to kosztuje.
Chleba, igrzysk i... terenów zielonych?

Autor: Urząd Miasta Lublin

Jak co roku, w okolicach czerwca i pod koniec sierpnia, odpowiednie służby przystępują do oczyszczania terenów miejskich z komarów, kleszczy i pcheł. Odkomarzanie prowadzone jest na obszarze 200 hektarów zieleni miejskiej, na terenach najpopularniejszych i ogólnodostępnych, takich jak: Ogród Saski, Plac Litewski, Skwer Podzamcze czy Park Jana Pawła II.

Oczywiste jest, iż rozpylana mgła, osadzająca się na liściach, nie może być szkodliwa dla ludzi i zwierząt. Józef Piotr Wrona, kierownik Referatu ds. Zieleni z Biura Miejskiego Architekta Zieleni uspokaja: – Preparat robiony jest na bazie perhydryny, tej samej substancji, którą stosuje się do opasek przeciwkleszczowych i przeciwpchelnych dla kotów.

Odkomarzanie jest procesem dwuetapowym, planowanym na podstawie wieloletnich obserwacji – liczebność komarów zwiększa się zazwyczaj w czerwcu (I etap) i pod koniec sierpnia (II etap). Prace trwają kilka dni, w godzinach wieczornych i nocnych, od godz. 18/19 aż do 4, czasem 6 nad ranem.

Utrzymanie terenów miejskich musi kosztować. – Łączny koszt dwóch etapów odkomarzania to 60 tysięcy złotych. Robimy to wyłącznie na obszarze ogólnodostępnej zieleni miejskiej, tam, gdzie jest to najbardziej potrzebne, gdyż odkomarzanie wszystkich dzielnic wiązałoby się z potężnymi kosztami. – mówi Józef Wrona.

Odkomarzanie to tylko jeden z przykładów prac koniecznych do utrzymania miejskich terenów. Terenów zmieniających się i, przynajmniej w założeniu, mających wychodzić naprzeciw oczekiwaniom mieszkańców.

Ogród w centrum miasta

Miejsce randek, spotkań i rozważań – Ogród Saski – powstał w 1837 roku, a jego założycielem był Feliks Bieczyński. Stał się pierwszym w Lublinie parkiem miejskim, ze zróżnicowaną rzeźbą terenu i atrakcyjną roślinnością. Przez lata cieszył lublinian i licznych turystów.

W latach dziewięćdziesiątych konieczna stała się gruntowna pielęgnacja drzew, będących w złym stanie. Największą metamorfozę Ogród Saski przeszedł trzy lata temu. Stał się bardziej uporządkowany, powstały liczne alejki, zmodernizowana została mała architektura (np. ławki, kosze), pojawiły się dziesiątki tysięcy nowych roślin, a nad bezpieczeństwem mieszkańców czuwa system monitoringu. Lublinianie przyzwyczaili się już do nowego wyglądu popularnego parku, choć nie brakowało negatywnych opinii. Niektórzy wskazywali, że Ogród Saski stracił swój naturalny, nieco dziki wygląd, zbliżając się niejako do stylu wersalskiego.

Nie ulega jednak wątpliwości, że miejsce to jest jednym z najpopularniejszych i najbardziej zadbanych miejsc Lublina. – Wyjechałem z Lublina po studiach, kilka lat temu. Wracam tutaj okazjonalnie, dwa-trzy razy w roku i za każdym razem coś w mieście się zmienia. Pamiętam, kiedy pierwszy raz zobaczyłem odnowiony Ogród Saski – byłem naprawdę mile zaskoczony. – wspomina pan Jakub Karaś, przechadzający się w okolicach Muszli Koncertowej.

Rewaloryzacja Ogrodu Saskiego kosztowała  blisko 13 milionów złotych, z czego ponad 7 mln to dofinansowanie z Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego. Nie obyło się wtedy bez przeszkód i opóźnień, ale Ogród Saski wymaga uwagi także teraz. Jak każdy teren w mieście, musi być konserwowany i utrzymywany w dobrym stanie. Józef Wrona tak argumentuje konieczność odkomarzania: – Do Ogrodu przychodzą rodziny z dziećmi, korzystają z placu zabaw. Przechadzają się tędy starsi ludzie. Młodsi chodzą tu na randki i siadają na ławkach pod drzewami. To oczywiste, że takie prace są konieczne.

A ile kosztuje codzienna pielęgnacja w skali roku i jakie prace obejmuje? – Roczne utrzymanie Ogrodu Saskiego, obejmujące pełną konserwację i pielęgnację zieleni, utrzymanie stawów oraz koszty porządkowania nawierzchni wraz z utrzymaniem placu zabaw i ich konserwacją, to koszt 1,3 mln zł. – mówi Olga Mazurek-Podleśna z Biura Prasowego w Kancelarii Prezydenta.

Nowa perła?

Nie ma chyba równie charakterystycznego miejsca w Lublinie. Plac Litewski powstał w latach 20. XIX wieku jako Plac Musztry – miały odbywać się na nim parady wojskowe. Fontanna, pomniki: Józefa Piłsudskiego i Unii Lubelskiej, do niedawna zabytkowa topola czarna, zwana Baobabem – każdy lublinianin zna to miejsce.

Od kwietnia 2016 do czerwca tego roku Plac Litewski przechodził gruntowną przebudowę, która była jedną ze sztandarowych i najważniejszych dla miasta. W lutym tego roku prezydent Krzysztof Żuk powiedział „Panoramie”: – W obecnej kadencji chcę postawić przede wszystkim na rozwój atrakcyjnej przestrzeni miejskiej. Tak dużego przedsięwzięcia w Lublinie dawno nie było: nowa, multimedialna fontanna, rośliny, place zabaw, oświetlenie, nowa nawierzchnia, przedłużenie deptaka aż do skrzyżowania Krakowskiego Przedmieścia z ul. 3 Maja.

Jak dowiadujemy się w Biurze Prasowym Kancelarii Prezydenta, projekt „Rewitalizacja części Śródmieścia Miasta Lublin” obejmujący przebudowę Placu Litewskiego oraz deptaka kosztował prawie 68 mln zł, a dofinansowanie wyniesie blisko 42 mln. Koszt samego Placu Litewskiego to nieco ponad 52,5 mln zł. Jest to kwota wpisana do wniosku o dofinansowanie z Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Lubelskiego na lata 2014-2020. Obecnie trwa ocena merytoryczna.

Trudno trafnie szacować, ile będzie miasto (a w końcu nas, mieszkańców) kosztować utrzymanie Placu Litewskiego. O rocznych kosztach na razie nie może być mowy. Olga Mazurek-Podleśna mówi, że w lipcu utrzymanie Placu wyniosło ponad 109 tys. zł, zaznacza jednak, że ze względu na liczne wydarzenia kulturalne i zwiększoną liczbę odwiedzających w pierwszych miesiącach po otwarciu, nie jest możliwe podanie wymiernej kwoty.

Tym bardziej, że już niecały tydzień po otwarciu Placu konieczne stały się jego naprawy… Najpierw, pod ciężarem policyjnego radiowozu, zmierzającego w stronę upadającej na ziemię kobiety, uszkodzeniu uległa jedna z fontann linearnych. Jakiś czas później, pod koniec czerwca kawałek chodnika i fontanny linearnej uszkodził kierowca pojazdu z firmy sprzątającej.

Inną sprawą są uszkodzenia spowodowane przez mieszkańców. Drewniane ławki czy elementy placu zabaw często niszczone są przez ludzką bezmyślność, a dopełnieniem całości jest kontrowersyjna kwestia kąpieli w nowej fontannie. Sanepid ostrzega przed niebezpieczeństwami tego typu zabaw, a urzędnicy po prostu doradzają umiar. Marzena Szczepańska, zastępca dyrektora Wydziału Inwestycji i Remontów Urzędu Miasta wskazuje: – Fontanna oddana jest do użytku mieszkańców, a przepisy nie stanowią punkt po punkcie, czego nie wolno robić. To zależy od indywidualnego wyczucia i rozsądku – mogę jedynie zaapelować o zdrowy rozsądek.

Lublinianie decydują

Zdarza się więc czasami, że mieszkańcy nie szanują miejskiej przestrzeni, ulepszanej dla nich samych. Coraz częściej jednak, zwłaszcza w Lublinie, obywatele są twórcami własnego miasta. To tutaj zrodziły się inicjatywy takie jak Budżet Obywatelski czy Zielony Budżet Obywatelski – pierwszy tego typu w Polsce. Piotr Choroś, dyrektor Biura Partycypacji Społecznej, koordynujący projekt mówi: – Jest on szansą na poprawę jakości zieleni w mieście poprzez realizację pomysłów mieszkańców. W pierwszej edycji wpłynęło aż 107 propozycji projektów, które zostały szczegółowo rozpatrzone przez ekspertów. Aż szkoda, że trzeba było wybierać.

Za pasem druga edycja. Do Zielonego Budżetu, w którym możliwa do wydania kwota to 2 mln zł, pomysły zgłaszają sami mieszkańcy – w ten sposób decydują o kształcie miasta. Marzena Szczepańska ocenia: – Lublin jest przyjazny mieszkańcom. Mówię to nie tylko jako urzędnik, ale przede wszystkim mieszkaniec. Każda inwestycja jest najpierw konsultowana z mieszkańcami. Staramy się rozwijać obywatelskość i jesteśmy dumni, że możemy uczestniczyć w takich projektach.

Obchodzący siedemsetne urodziny Lublin nadrabia „zielone” zaległości. Jeszcze w 2015 roku w rankingu GUS pod względem terenów zielonych byliśmy w ogonie stawki, a w tym roku wskoczyliśmy na 4. pozycję. Koziemu Grodowi ciągle brakuje trochę do największych polskich miast w wielu dziedzinach, ale w kwestiach estetycznych raczej nigdy nie musieliśmy się wstydzić.

 

na zdjęciu głównym: widok na wyremontowany Plac Litewski

 


Odkomarzanie Ogrodu Saskiego; fot.: Michał Ciężak


Podziel się
Oceń

Komentarze