czwartek, 28 marca 2024 12:21
Reklama

Start-up na Lubelszczyźnie

Województwo lubelskie znane jest z kreatywności. Dla młodych, pełnych ciekawych pomysłów przedsiębiorców nie brakuje wsparcia – nietrudno je otrzymać i rozpocząć działalność. Inną sprawą jest natomiast, jak ta pomoc jest wykorzystywana.
Start-up na Lubelszczyźnie

Autor: geralt/pixabay.com

Start-up? Brzmi nowocześnie, kojarzy się za wzrastaniem, wstawaniem i początkiem. Takim mianem określa się małe firmy, rozpoczynające dopiero działalność, opracowujące strategię i poszukujące środków finansowych. Czy jednak kwalifikują się do tego wszystkie branże i przedsiębiorstwa? Otóż nie, firma taka musi składać hołd nowoczesności, czyli łączyć nowoczesne technologie (naukę) z biznesem.

Albert Einstein mawiał: „Nauka bez wiary jest kulawa, wiara bez nauki jest ślepa”. Można pokusić się o parafrazę tych słów i rzec, iż nauka bez biznesu jest kulawa, a biznes bez nauki – ślepy. Rozwój nowych technologii i odkrycia są niemożliwe bez choćby podstawowych nakładów finansowych, zaś biznes i pieniądze mogą przepaść, jeśli nie pomagają nauce i firmom, które proponują innowacyjne (być może przełomowe dla ludzkości) rozwiązania technologiczne.

Komu, komu wsparcia…?

Jeżeli ktoś ma pomysły, to droga jest otwarta. Samorządy i włodarze rozumieją, że aby miasto mogło się rozwijać, nie wystarczy zapewnić „ciepłą wodę w kranie” czy chodniki (przykład może absurdalny, ale chodzi o podstawowe potrzeby – na przykład, żeby mieć się czym umyć i na ulicach nie grzęznąć w błocie). Do rozwoju potrzeba innowacji, inspiracji i... ryzyka. Każda innowacja i wydane na nią pieniądze to, przynajmniej w pewnym stopniu, niepewność.

Zatem, pod względem nowości, Polska i Lubelszczyzna (doganiamy zachodnie województwa) nie muszą się wstydzić – jest kreatywność wśród obywateli, są również środki, pozwalające tę kreatywność pielęgnować. Jak przystało na miasto, aspirujące do miana europejskiego, w Lublinie jest wiele możliwości rozwoju i realizacji marzeń. Nie trzeba uciekać z niego po studiach, wręcz przeciwnie. Jak mówi „Panoramie” Krzysztof Żuk, prezydent naszego miasta: - Już dziś Lublin jest atrakcyjnym miastem dla wielu absolwentów lubelskich uczelni. Atmosfera kreatywności, tak charakterystyczna dla naszego miasta, sprzyja tworzeniu nowych, małych, kreatywnych firm, które staramy się wspierać poprzez system start-upów. Tylko w latach 2015-2016 przekazaliśmy ponad 10 mln zł dla ponad 600 młodych przedsiębiorców.

W Lublinie nie brakuje parków technologicznych i instytucji, wspierających start-upy, m.in.: Lubelski Park Naukowo-Technologiczny, Business Link (przy ul. Lipowej), inkubatory przedsiębiorczości (funkcjonujące m.in. przy Software Camp, Fundacji Rozwoju Lubelszczyzny czy Netrix).

Do Lublina przyjeżdża dużo studentów, nawet z zagranicy, są także studenci rodzimi. Wszyscy ci, którzy po studiach mają ciekawe pomysły na technologiczne przedsiębiorstwa mogą liczyć na pomoc i środki. Wystarczy tylko chcieć.

Na początku marca zeszłego roku ruszył (zakończenie planowane jest na kwiecień tego roku) projekt wpierania pomysłów biznesowych. Trzy instytucje ze wschodniej Polski otrzymało prawie 21 mln złotych. Wśród nich jest Lubelski Park Naukowo-Technologiczny. Polska Agencja Rozwoju Przedsięborczości przyznaje 800 tys. zł 70 najlepszym pomysłom. Zanim jednak młodzi przedsiębiorcy będą mogli postarać się o to dofinansowanie, LPNT pomaga start-upom, „prowadzi ich” przez około pół roku, radząc, ucząc i pokrywając koszty.

Dobra atmosfera dla rozwoju młodych, innowacyjnych przedsiębiorstw panuje w całej Polsce. Ogłoszony w połowie zeszłego roku podczas konferencji Impact’16 program „Start in Poland” zakłada powstanie około 1,5 tys. firm w ciągu siedmiu najbliższych lat. W rozwoju pomogą środki unijne: 3 mld złotych.

Powstanie firmy i co dalej?

No dobrze, a jak z tego „start-upowego raju” korzystają jego beneficjenci? Sporo młodych firm, które zdobyły pieniądze na rozwój, poprzestają na tym i dalej jedynie korzystają z tego, że są w pewien sposób „inkubowane”. Cezary Pasternak z Lubelskiej Fundacji rozwoju koordynującej działalność Lubelskiego Klastra Instytucji Otoczenia Biznesu wskazuje jednak, że pożądanym trendem jest transformacja inkubatorów w kierunku akceleracji: - Coraz więcej inkubatorów będzie świadczyć specjalistyczną, atrakcyjną dla swoich lokatorów usługę przez założony czas, a więc staną się takimi akceleratorami, gdzie młody przedsiębiorca, który dobrze rokuje na przyszłość, w szybkim czasie dostanie skondensowaną i dopasowaną do potrzeb indywidualną ofertę na bardzo atrakcyjnych warunkach. Zmieni to sytuację, w inkubatorach wśród lokatorów będzie więcej „perełek”, „wschodzących gwiazd”.

Zdaniem Cezarego Pasternaka, w programach dla rozwoju startupów konieczne jest zapewnienie „inteligentnego” wsparcia młodej firmie na każdym etapie, nie tylko na początku działalności, ale także później. Wiele takich firm szybko bowiem przestaje być konkurencyjnymi i napotyka na szereg barier przy tzw. fazie skalowania. Wiąże się to także z naturalnym brakiem odpowiedniego doświadczenia początkujących przedsiębiorców.

Dotacje nie powinny być jedyną formą wsparcia. Ważne są również wszelkie ulgi, zachęty, a także możliwości udziału w przedsięwzięciach oferujących dostęp do nowych rynków, w imprezach o charakterze networkingowych oraz inne alternatywne źródła finansowania, których charakter „motywuje” młodego przedsiębiorcę do budowania wartości swojej firmy. Odwołując się do znanego powiedzenia, należy dać wędkę, a nie rybę.

„Za darmo” znaczy „na darmo”?

Instytucje, które mają pod swoimi skrzydłami młode firmy niejednokrotnie ponoszą straty, bowiem bardzo mała część „inkubowanych” przedsiębiorstw zaczyna przynosić dochody. Lubelski Park Naukowo-Technologiczny jest tego dobrym przykładem: powstał w 2005 roku, ale zyski pojawiły się dopiero 10 lat później. W 2013 roku straty sięgnęły ponad 1 mln złotych. Teraz jednak tendencja odwróciła się i planowane jest nawet rozbudowanie Parku.

Przykładów trudności finansowych nie brakuje na Lubelszczyźnie. Urszula Bancerz z Centrum Doradztwa Finansowego była współtwórcą powstałego w październiku 2015 roku Inkubatora Przedsiębiorczości w Łukowie. Zwraca uwagę na atmosferę kreatywności na całej Lubelszczyźnie, cieszy się z wielkiego zainteresowania nowych firm i z optymizmem patrzy w przyszłość, jednak mówi także o niełatwej sytuacji finansowej: - Dzięki temu, że w naszym inkubatorze mamy zlokalizowanych kilkadziesiąt firm (w formie stacjonarnej i wirtualnej) oraz dzięki współpracy z różnymi instytucjami okołobiznesowymi i szkoleniowymi, prężnie wspieramy lokalną przedsiębiorczość. Niestety, tak jak inne inkubatory musimy działać na rynku komercyjnym, nie dostajemy żadnego wsparcia finansowego na świadczenie bezpłatnych usług doradczych dla np. nowopowstających przedsiębiorstw.

Czy Lubelszczyzna jest rajem dla start-upów? Na tę kwestię trzeba spojrzeć z kilku stron. Z jednej strony, ludzie, którzy mają pomysły, znają się na technologiach i nie boją się ryzyka, mogą starać się o dofinansowanie. Środków nie brakuje, powstają nowe fundusze i programy.

Z drugiej jednak strony, wiele firm zatrzymuje się w fazie „inkubacji” - przestają się rozwijać, nie potrafią przebić się na nowe rynki i działać samodzielnie. Po pewnym czasie sens ich dotowania staje się wątpliwy.

Trzymając się terminologii biologicznej, Lubelszczyzna (tak jak inne polskie województwa), jest istnym rajem dla „wylęgania się” nowych firm. Problem pojawia się jednak z ich wzrostem, przy konieczności usamodzielnienia się. Start-upy mają się dobrze, jednak należy dołożyć starań, żeby ten „raj” nie stał się jedynie źródłem łatwych pieniędzy, ale, żeby zainwestowane „rajskie jabłka” zwróciły się poprzez młode firmy, które kiedyś staną się lubelskimi orłami biznesu.


Inkubator Przedsiębiorczości w Łukowie
Inkubator Przedsiębiorczości w Łukowie


Podziel się
Oceń

Komentarze