czwartek, 28 marca 2024 17:24
Reklama

Co nas czeka po Omikronie? - komentuje prof. Agnieszka Szuster-Ciesielska, UMCS

  • Źródło: rzecznik prasowy UMCS
Co nas czeka po Omikronie? - komentuje prof. Agnieszka Szuster-Ciesielska, UMCS

Autor: archiwum UMCS

 

Omikron pojawił się „znikąd” i szalenie szybko się rozprzestrzenił. Zidentyfikowany w listopadzie roku 2021, zaledwie cztery miesiące temu, w skali świata doprowadził do ok. 3 milionów nowych zakażeń dziennie. To rodzi pytanie: co dalej? W Republice Południowej Afryki i Wielkiej Brytanii gwałtowny spadek liczby przypadków zakażeń Omikronem wzbudził nadzieję, że po zimowym wzroście wiosną nastąpi spokój. Wraz ze zwiększoną odpornością populacji uzyskanej wskutek szczepień i tornadem infekcji, które ogarnęło świat, możliwe jest, że w następnym rozdziale pandemii wirus „będzie w odwrocie”, obezwładniony, ale nie pokonany. Niektórzy twierdzą, że będzie to ostatnia taka fala, ja jednak jestem bardziej ostrożna.
Następstwem Omikronu może być mozaika różnych zdarzeń. Już pojawiła się siostrzana, „ukryta” linia Omikronu o nazwie BA.2, obserwowana w Danii, Filipinach i Indiach. Oznacza to, że nie można obecnie z całą pewnością przewidzieć kierunku rozwoju pandemii.


Czy Omikron naprawdę tak bardzo różni się od innych wariantów?

Patrząc na poprzednie warianty, można powiedzieć, że Omikron jest przełomowy – z naukowego punktu widzenia jednocześnie zaskakujący i niepokojący. Żaden z dotychczasowym wariantów nie posiadał tak wielu mutacji – łącznie ponad 50, z czego 32 w samym białku kolca (to jest ok. 3 razy więcej niż w poprzednich wersjach). 
To pokazuje, że ten wirus jest bardziej elastyczny, niż większość z naukowców się spodziewała, co jest niepokojące. Zakładano, że wirus nie mógłby mieć zbyt wielu mutacji, ponieważ mogłoby to rzutować na jego zdolność do rozpoznawania komórek. Można jednak powiedzieć, że jakoś udało mu się to zrobić i w dalszym ciągu pozostał funkcjonalny. To oznacza, że w przyszłości wirus może ponownie wykonać taki manewr.

Czy łagodniejsze objawy, jakie daje Omikron, oznaczają, że przyszłe warianty będą mniej dotkliwe?

Statystycznie rzecz ujmując, wydaje się, że Omikron prowadzi do śmierci z mniejszym prawdopodobieństwem niż poprzednio dominujący wariant Delta. Jednak ryzyko jest nadal realne, biorąc pod uwagę skalę rozprzestrzeniania się wirusa. Naukowcy wciąż próbują ustalić, czy Omikron rzeczywiście powoduje łagodniejszą chorobę, czy po prostu wydaje się łagodniejszy, ponieważ coraz więcej zaszczepionych osób choruje i w dużej mierze dzięki szczepionce są chronieni przed ciężkimi objawami, co zresztą jest doskonałą wiadomością. Chociaż mniej śmiertelny niż Delta, wariant Omikron jest nadal mniej więcej tak samo zabójczy jak oryginalny wirus typu dzikiego.
Panuje też pogląd, że wirusy nieuchronnie ewoluują, aby stać się mniej śmiertelnymi dla swoich gospodarzy. Tak się stało z przeziębieniowymi koronawirusami, ale znane są też odwrotne przykłady. Rotawirusy, które każdego roku zabijają nawet 200 tys. dzieci na całym świecie z powodu biegunki, ewoluowały w kierunku bardziej zjadliwych. Próbka wirusa ospy prawdziwej z epoki Wikingów zbadana w 2020 r. sugeruje, że wirus, który w XX w. zabijał 30 proc. zakażonych ludzi, powodował kiedyś łagodniejszy przebieg choroby.
Groźba pojawienia się bardziej śmiercionośnego i bardziej transmisyjnego wariantu jest czymś więcej niż tylko teorią. Niektóre mutacje, które uczyniły wariant Delta bardziej niebezpiecznym, nie są jeszcze przenoszone przez Omikron. Z drugiej strony zdolność szczepionek do stawienia czoła ciężkiej chorobie Covid-19 powodowanej przez różne warianty koronawirusa jest bardzo optymistyczna w perspektywie przyszłych odmian tego wirusa.

Czy ludzkość nabędzie odporność po Omikronie?

Jest na to szansa, ale ta odporność nie będzie dana na zawsze. Ogromna liczba infekcji wywołanych przez Omikron prawdopodobnie pozostawi po sobie jakiś rodzaj wzmocnionej odporności na koronawirusa. Jednak wiemy już z dotychczasowych doświadczeń, że będą potrzebne kolejne szczepionki lub pojawią się kolejne zakażenia, ponieważ SARS-CoV-2 już nas nie opuści.

Jest jeszcze kwestia rezerwuaru koronawirusa. Czy będzie on występował tylko u ludzi? 

Raczej nie. Receptor, do którego przyłącza się SARS-CoV-2 (ACE2), jest bardzo konserwatywny i występuje u kręgowców. Z tego powodu wiele gatunków zwierząt może być potencjalnymi gospodarzami. Do tej pory ustalono, że SARS-CoV-2 infekuje norki, koty, jelenie, naczelne, u których mógłby dalej ewoluować i ewentualnie przenosić się na ludzi.Na dłuższą metę połączenie ogólnoświatowych szczepień i odporności poinfekcyjnej powinno w pewnym momencie doprowadzić do ostatniej fali pandemii. 
Czy będzie to w tym roku? To wariant optymistyczny. W przypadku innych koronawirusów wywołujących przeziębienie nowe niepokojące warianty pojawiają się zwykle co trzy do pięciu lat. Miejmy nadzieję, że w pewnym momencie SARS-CoV-2 wyewoluuje w tym kierunku, chociaż taka adaptacja może potrwać wiele lat.

 

 
* Prof. dr hab. Agnieszka Szuster-Ciesielska – wirusolog i immunolog, od 2019 r. pełni funkcję zastępcy dyrektora Instytutu Nauk Biologicznych UMCS. Laureatka programu MNiSW – TOP 500 INNOVATORS. Za badania nad antygenem malarii jako potencjalnym składnikiem szczepionki zdobyła nagrodę naukową „Maria Curie Prize” oraz III miejsce w kat. „Naukowe odkrycie roku” w plebiscycie National Geographic Traveler. Podczas stażu naukowego w Stanford Medical School była członkiem zespołu badającego mechanizmy infekowania komórek przez wirus zapalenia wątroby typu C i denga. Obecnie przedmiotem jej badań są choroby nieinfekcyjne, w tym mechanizmy wywoływania alergii przez grzyby fitopatogenne. Jest członkiem Polskiego Towarzystwa Immunologii Doświadczalnej i Klinicznej oraz Lubelskiego Towarzystwa Naukowego. Na swojej stronie internetowej FB popularyzuje wiedzę z zakresu wirusologii, immunologii i wakcynologii.


Podziel się
Oceń

Komentarze