wtorek, 19 marca 2024 05:57
Reklama

Konsumpcja tarczą ochronną przed spowolnieniem gospodarczym w Polsce. Twardy brexit może jednak ten spokój zakłócić

4,5 proc. PKB – w takim tempie według GUS rozwijała się polska gospodarka w II kwartale tego roku. To więcej niż prognozowano, ale mniej niż w I kwartale, gdy wzrost sięgnął 4,7 proc. Nasza gospodarka rozwija się w takim tempie mimo spowolnienia u naszego głównego partnera handlowego, czyli Niemiec, głównie dzięki wzrostowi konsumpcji i inwestycji. – To właśnie konsumpcja generuje ponad 2/3 wzrostu gospodarczego w Polsce w ostatnich latach i nadal będzie umożliwiała utrzymanie się na powierzchni – podkreśla dyrektor Polskiego Instytutu Ekonomicznego.
Konsumpcja tarczą ochronną przed spowolnieniem gospodarczym w Polsce. Twardy brexit może jednak ten spokój zakłócić

 Polska ma mechanizm, który w II i III kwartale tego roku stymuluje wzrost w Polsce. Jest nim impuls fiskalny w postaci zwiększonego wydatkowania na cele społeczne – z jednej strony jest to 13. emerytura, z drugiej 500+ wypłacane na pierwsze dziecko – mówi Piotr Arak, dyrektor Polskiego Instytutu Ekonomicznego. – 80–90 proc. tych środków trafia bezpośrednio z powrotem do gospodarki i ma też efekt mnożnikowy. Ludzie nie odkładają wydatków na przyszły rok, ale realizują te potrzeby konsumpcyjne szybciej.

Niepokojące dla polskiej gospodarki są za to widoczne w Niemczech symptomy spowolnienia gospodarczego. W II kwartale tego roku tamtejszy PKB spadł o 0,1 proc. w porównaniu z pierwszymi trzema miesiącami tego roku. W ocenie niemieckiego resortu gospodarki to nie recesja, a sygnał ostrzegawczy. Jednak nasz główny partner handlowy może mieć większe problemy gospodarcze w tym roku niż prognozowano.

 My oczywiście na tym ucierpimy. Nasz eksport już dziś antycypuje spadek wzrostu zamówień pochodzących z gospodarki niemieckiej, co oznacza, że produkcja przemysłowa także będzie spowalniała. To wszystko są negatywne sygnały dla polskiej gospodarki, co oznacza, że część analityków rewiduje prognozy dla wzrostów w 2019 roku w dół – mówi Piotr Arak.

Europejska gospodarka spowalnia od półtora roku, ale to nie znaczy, że nadszedł kolejny kryzys gospodarczy – ocenia PIE.  Według ekonomistów jesteśmy w takiej fazie cyklu koniunkturalnego, w której został przekroczony wierzchołek i zmierzamy w dół. Otwartym pozostaje pytanie, czy osiągniemy go w roku 2020 czy 2021.

 Większość ośrodków takich jak Międzynarodowy Fundusz Walutowy czy Bank Światowy mówi o tym, że 2021 to będzie rok, w którym znowu powrócimy na ścieżkę wzrostu. Mam nadzieję, że będzie tak samo w przypadku polskiej gospodarki i że będziemy mogli dalej utrzymywać wzrost wynoszący powyżej 3 proc. w 2021 roku – podkreśla dyrektor Polskiego Instytutu Ekonomicznego.

Prognozy wzrostu gospodarczego może popsuć twardy brexit. Świat od wielu miesięcy wstrzymuje oddech i obserwuje polityczny chaos, jaki ma miejsce w Wielkiej Brytanii, związany z opuszczeniem Unii Europejskiej. Wyjście z Unii bez umowy, czyli tzw. hard brexit, może zatrząść światową gospodarką.

 Widmo brexitu jesienią 2019 roku oznacza, że w następnym roku duża część gospodarek europejskich zanotuje recesję, a to oznacza także większe i głębsze spowolnienie dla polskiej gospodarki. U nas to nie będzie recesja, bo mamy bardzo silny wewnętrzny czynnik stymulujący wzrost, jakim jest konsumpcja. Hard brexit oznaczałby, że rok 2020 będzie dla gospodarki europejskiej wyjątkowo trudny – ocenia Piotr Arak.


Podziel się
Oceń

Komentarze