piątek, 19 kwietnia 2024 01:31
Reklama

Tryptyk nowości w Teatrze Muzycznym

Pierwsza połowa sezonu artystycznego upłynęła w Teatrze Muzycznym pod znakiem przygotowania trzech nowych produkcji. Wśród nich znalazła się klasycystyczna opera, prawykonanie musicalu i widowisko muzyczne rodem z lat sześćdziesiątych. Tak się złożyło, że poza absolutnie różną stylistyką muzyczną, jakie reprezentują, mają one ze sobą coś wspólnego: reżyserią wszystkich zajęły się kobiety – każda z kompletnie innym pomysłem na to, co wykrzesać można z zadanego jej materiału.
Tryptyk nowości w Teatrze Muzycznym

Autor: Mieczysław Sachadyn

Opera, która uraczy najbardziej wygórowane gusta publiczności, dając okazję do delektowania się dziełem Mozarta w oprawie rodem z eleganckiego Paryża, musical, który wprowadził lubelski Teatr w świat nowoczesnej sztuki scenicznej i komediowe widowisko – pocztówka sprzed pięćdziesięciu lat – tak przedstawiają się nowe pozycje w i tak bogatym repertuarze Teatru. Oto krótkie podsumowanie tego, jak te trzy sztuki kooperują ze sobą, jednocześnie wzajemnie się uzupełniając i tworząc nowy profil jednej z najbardziej rozbudowanych instytucji kultury w regionie.

 

Czarodziejski flet

muzyka: W.A. Mozart, libretto: E. Schikaneder, reż. Maria Sartova, kierownictwo muzyczne: Marcin Sompoliński

Reżyserii „Czarodziejskiego fletu”, którego premiera odbyła się już w październiku, podjęła się Maria Sartova, która z tej okazji przyjechała do Lublina aż z Paryża. Jak sama zaznaczała, opera ta nie jest najłatwiejszym do interpretacji dziełem – często adresuje się ją do dzieci, a zatem także infantylizuje. W rzeczywistości natomiast odczytywać ją należy jako komedię – moralitet, w której każdy z odbiorców znajdzie wątek styczny z jego własnymi refleksjami, pytaniami i drogą życiową. Taki właśnie jest „Czarodziejski flet” Marii Sartovej. Wyeksponowano tu to co najważniejsze – treści filozoficzne, z których autor libretta ułożył zabawną komedię, a jeden z największych klasyków dodał do tego muzykę uznawaną powszechnie i przez specjalistów za jedno z największych arcydzieł gatunku operowego.

Jako że akcja dzieła według libretta rozgrywa się w magicznej krainie Królowej Nocy, Sartova postanowiła przenieść ją w realia współczesne, wzorem trendów panujących na zachodzie Europy. Nie naruszyła jednak znaczeniowej warstwy libretta. Główne postaci spełniają funkcje nadane im przez autorów, ale w wizji reżyserki wyróżniają się na tle wielu innych realizacji wyrazistością i wyjątkowo „ludzkim” charakterem. Sartova wyposażyła bohaterów w dokładnie te cechy, które podkreśla muzyka. Mozart bowiem tak skonstruował, a maestro Marcin Sompoliński tak zrealizował warstwę muzyczną, że jej symbolika pełna jest odniesień do charakterologicznych rysów bohaterów jego opery – dobre i szlachetne przeplata się w niej z tym, co złe i opieszałe. Smaku dodaje zaś niefrasobliwy Papageno wraz ze swoimi nieco przerysowanymi ariami. Sartova stworzyła przy ich pomocy wielowarstwowy traktat filozoficzny, poszukujący odpowiedzi na pytania od wieków towarzyszące ludzkiej naturze. Traktat ten, mimo wszystko, zachowuje właściwy sobie komediowy charakter.

Pierwsza od kilku lat produkcja operowa w mieście nie tylko uświetniła obchody 70-lecia Teatru Muzycznego, ale także stała się okazją do przedstawienia publiczności opery w realizacji niecodziennej i wyszukanej, jednocześnie zaś czytelnej i sugestywnej. Dla wszystkich tych, którzy znają „Czarodziejski flet”, lubelska inscenizacja Sartovej jest okazją do odkrycia na nowo uroków Mozartowskiego arcydzieła. Z kolei dla tych, którzy nigdy nie mieli okazji spotkać się z nim oko w oko, będzie pierwszym krokiem, by zatopić się w świecie, który Mozart i Schikaneder nakreślili już ponad dwieście lat temu, a który nadal zdaje się bardzo bliski współczesnemu widzowi.

 

Fidelitas – suita lubelska

muzyka: Michał Jurkiewicz, libretto: Jerzy Łysiński, reżyseria: Emilia Sadowska, kierownictwo muzyczne: Łukasz Sidoruk, choreografia: Karol Urbański

Przeglądając repertuar polskich teatrów muzycznych natrafić można na co najmniej kilka prawykonań, jakie trafiły na afisz w ciągu ostatniego roku. Do grona cieszących się już pochlebną opinią „Pilotów” Teatru Roma w Warszawie i „Liżę twoje serce” Teatru Capitol we Wrocławiu dołączył w listopadzie musical genetycznie związany z Lublinem – „Fidelitas – suita lubelska”.

Pomysł na przygotowanie takiego akurat dzieła zrodził się z potrzeby zlikwidowania dystansu między tym, co przeszło już do historii a współczesnym odbiorcą. Okazją do tego stał się jubileusz 700-lecia miasta, a autorzy skonfrontowali ze sobą najważniejsze fragmenty dziejów Lublina i fabularną historię scalającą wydarzenia, które obejmuje akcja. Jej dopełnieniem jest eklektyczna muzyka autorstwa kompozytora z Krakowa, który co prawda nigdy wcześniej nie miał okazji zagłębić się w historiografię czy kulturę Lubelszczyzny, jednakże po krótkim rekonesansie rozpoczął próbę syntezy współczesnej muzyki rozrywkowej z elementami charakterystycznymi dla stolicy Polski wschodniej – w szacie dźwiękowej odnaleźć można w związku z tym zarówno pierwiastki tradycyjnej muzyki ludowej, jak i żydowskiej. Tak w skrócie powstało „Fidelitas”. Jak się okazało, w wyniku prac realizatorskich wyprodukowano dzieło rzeczywiście eklektyczne. Temat pozornie trudny do ugryzienia, jednak w scenicznej adaptacji Emilii Sadowskiej okazał się przyczynkiem do opowiedzenia historii z jednej strony wartościowej, z drugiej zaś pociągającej. Bo jak inaczej rozczytywać grę emocji, jaka dokonuje się między milczącym Widzącym z Lublina a Julią – Demonem? Drobnymi gestami, spojrzeniami i elementami rodem z filmu science fiction reżyserka z Poznania zbudowała atmosferę z jednej strony korespondującą z unikatowymi zabiegami choreograficznymi, z drugiej zaś z minimalistyczną scenografią i kostiumami. Efekt, jaki osiągnęła, to wysublimowane dzieło sztuki posługujące się środkami współczesnej sceny teatralnej (z wizualizacjami multimedialnymi jako ich uzupełnieniem), pobudzające widza do odnajdywania kontekstów – do rekonstrukcji historii bliskiej, a zarazem znacznie już oddalonej od współczesnego odbiorcy. Dodać jedynie warto, że dzięki usytuowaniu „Fidelitas” w konwencji typowo musicalowej, osiągnięty efekt jest zjawiskiem na miarę widowiska – niecodziennego i niebanalnego, a na dodatek uwodzicielskiego w sposobie prowadzenia narracji.

 

WinyLOVE story (Muzyczne hity z czasów wielkiej płyty)

widowisko muzyczne ze scenariuszem i w reżyserii Urszuli Lewartowicz, kierownictwo muzyczne: Łukasz Sidoruk, choreografia: Piotr Mochol

Trzecia z produkcji Teatru Muzycznego pomyślana została jako sposób na wypełnienie luki w repertuarze typowo rozrywkowym – nie przypadkiem także wybrano termin jego premiery. Ta odbyła się w wieczór sylwestrowy i zabrała publiczność w podróż wehikułem czasu prosto do lat sześćdziesiątych ubiegłego stulecia.

Kanwą do stworzenia widowiska stał się wybór piosenek polskich właśnie z tego okresu. Wśród nich usłyszeć można przeboje wykonywane przez Karin Stanek, Helenę Majdaniec, Jerzego Połomskiego, Krzysztofa Klenczona i innych. W tym przypadku, ciężar gatunkowy zainspirował Urszulę Lewartowicz, autorkę scenariusza i reżyserkę (rodowitą lubliniankę) do posłużenia się konwencją typowego love story, a więc osią akcji jest historia miłosna pewnej maturzystki i starszego od niej marynarza. Oczywiście temat potraktowany został z należytym przymrużeniem oka, więc jak to bywa z komediami romantycznymi, w widowisku nie brakuje gagów i zabiegów rozbudzających w publiczności nawet najgłębiej skrywane pokłady poczucia humoru. Zgodnie z konwencją, głównemu bohaterowi towarzyszą kumple o specyficznych rysach charakterologicznych i wyjątkowo „marynarskim” podejściu do rzeczywistości, a jego scenicznej partnerce – koleżanki traktujące życie zbyt poważnie lub zbyt infantylnie. W opowiastce o uczniach nie może zabraknąć także klasowego zawadiaki. Konglomerat tych pieczołowicie zbudowanych postaci odpowiada za przeprowadzenie akcji żywiołowo i z odpowiednią dozą humoru. Nie można nie wspomnieć również o tańcu, który tym razem został ustawiony w oddaleniu od ideałów klasycznego baletu – choreografie zawarte w tym widowisku posługują się bowiem takimi krokami jak charlestone, cza-cza, czy jitterburg. „WinyLOVE story” stało się dzięki pomysłowości jego twórców widowiskiem nie tylko rozrywkowym, ale także takim, które łączy pokolenia – ci bowiem, którzy pamiętają czasy tzw. wielkiej płyty odnajdą w nim sentymentalną podróż do czasów swojej młodości, ci z kolei, którzy urodzili się już w erze CD, mają okazję do zapoznania się z atmosferą panującą w czasach rozkwitu polskiej muzyki rozrywkowej.

 

Dzięki wielozadaniowości, na jaką postawił w tym sezonie Teatr Muzyczny, oferta kulturalna tej instytucji, ale i całego regionu, wzbogacona została o dzieła pochodzące z zupełnie różnych biegunów sztuk teatralnych. To dopiero połowa sezonu, a w zanadrzu znajduje się już kolejne muzyczne przedsięwzięcie – tym razem odwołujące się do tradycji muzyki hiszpańskiej. Premierę widowiska „Zarzuela, Ole!” zaplanowano na 23 lutego, a udział w niej wezmą, obok artystów związanych z Teatrem Muzycznym, dyrygent i śpiewacy reprezentujący krainę Basków.

 

Karol Furtak

na zdjęciu głównym: premiera spektaklu „Fidelitas – suita lubelska”, 18 listopada 2017 r.;
zdjęcia: Mieczysław Sachadyn

 

Najbliższe spektakle:

W. A. Mozart „Czarodziejski flet”
16, 17 lutego (piątek, sobota), godzina 18

Zarzuela, Ole!
23 lutego (piątek), godzina 18 – premiera
24 lutego (sobota), godzina 18

Fidelitas – suita lubelska
9, 10 marca (piątek, sobota), godzina 18WinyLOVE story
16, 17 marca (piątek, sobota), godzina 18 WinyLOVE story 16, 17 marca (piątek, sobota), godzina 18

WinyLOVE story
16, 17 marca (piątek, sobota), godzina 18


Podziel się
Oceń

Komentarze