czwartek, 28 marca 2024 21:53
Reklama

Jolanta M. Kozak: Lublin – jak w światowej stolicy mody...

Rozmowa z Jolantą M. Kozak, organizatorką Międzynarodowego Festiwalu Mody „East Fashion”
Jolanta M. Kozak: Lublin – jak w światowej stolicy mody...

Autor: Grzegorz Ligaj

 

Za oknami śnieg, a my wspominamy słoneczny koniec lata i Międzynarodowy Festiwal Mody „East Fashion”. Czy taki wrzesień powtórzy się w przyszłym roku? – pytamy Jolantę M. Kozak, prezes Telewizji Niezależnej sp. z o.o. i Klastra Designu, Innowacji i Mody oraz organizatorkę Międzynarodowego Festiwalu Mody „East Fashion”

 

 

Od „East Fashion” minęły już trzy miesiące. Czy można już poczynić pewne podsumowania?

 

Z pewnością można powiedzieć, że było to wielkie, trzydniowe święto mody. Na Lubelszczyźnie nie było do tej pory tak dużej imprezy: kilkudziesięciu projektantów nie tylko z Polski, ale i zza granicy, gwiazdy, które przyjechały na galę, do tego mini targi i konferencje, które odbyły się w ramach festiwalu. Nasza gala w Centrum Spotkania Kultur zachwyciła wszystkich. Wykorzystaliśmy w niej różne formy prezentacji mody, pokazując ją w sposób niezwykle atrakcyjny. Zrobiliśmy spójną galę, mimo tego, że pokazaliśmy na niej kilku bardzo różnych projektantów. Szczególne znaczenie ma dla mnie ocena Jerzego Antkowiaka, który bardzo pozytywnie wypowiadał się o gali i był szczęśliwy, że mógł przyjechać do Lublina. A ja cieszę się i jestem dumna, że podczas naszej pierwszej tak dużej imprezy mogliśmy gościć człowieka, który jest dla mnie wielkim autorytetem w dziedzinie mody.

 

Po raz kolejny dziękuję tym wszystkim naszym przyjaciołom, całej tej ogromnej grupie ludzi, która zaangażowała się w organizację East Fashion: ekipom fryzjerów i wizażystów, sponsorom, choreografom, modelkom i modelom, no i mojemu dobremu duchowi Ani Chołocie. Wprawdzie już od pewnego czasu działa nasza agencja modelek i modeli, ale do tak ogromnego przedsięwzięcia potrzebowaliśmy także młodych ludzi, których wybraliśmy podczas castingów, a którzy nigdy wcześniej nie prezentowali się na wybiegu. Dzięki pracy choreografów – Ewy Sobkowicz i Alana Sobkowicza, dla którego także był to debiut na tak dużej imprezie – ci debiutanci świetnie sobie poradzili.

 

 

Zapewne tak duża impreza była jednak też sporym wyzwaniem?

 

Ogromnym! Zarówno pod względem logistycznym i promocyjnym, jak i – a może przede wszystkim – finansowym dla naszej małej firmy „East Fashion” było wielkim wyzwaniem. Na szczęście sprostaliśmy mu, chociaż była to naprawdę ciężka praca, ale jako Klaster Designu, Innowacji i Mody mamy już spore, kilkuletnie doświadczenie i wiemy, jak zorganizować dobry pokaz mody.

 

Powiedziałam jednak, że było to dla nas także bardzo duże wyzwanie finansowe. To był bardzo trudny rok, jeśli chodzi o pozyskiwanie sponsorów, tymczasem zorganizowanie tak dużego wydarzenia wymaga ogromnych nakładów finansowych. Taka impreza to doskonała okazja, by promować nie tylko lokalnych projektantów i działające tu firmy, ale również całe województwo lubelskie. Byliśmy szczęśliwi, że możemy to robić, ale spodziewaliśmy się także dofinansowania z Urzędu Marszałkowskiego. Okazało się jednak, że Urząd Marszałkowski, który przecież powinien wspierać takie inicjatywy, odmówił nam pomocy. Prosiliśmy chociażby o udostępnienie nam bezpłatnie należących do samorządu województwa obiektów, które, jak mi się wydawało, powstały też po to, żeby wspierać lubelskich przedsiębiorców. Nie przeczę, obiekty są świetne – nowoczesne i piękne, obsługa, zwłaszcza w LCK, jest na bardzo wysokim poziomie – ale kwoty, które musieliśmy zapłacić, były bardzo wysokie. Nie dostaliśmy nawet żadnych zniżek na wynajmowane pomieszczenia, jak zdarzało się w przypadku innych, o wiele mniejszych imprez promujących województwo. A przecież festiwal odbił się dużym echem w świecie mody i w mediach w całej Polsce, a dziś zgłaszają się do nas ogólnopolskie firmy, które chciałyby współpracować z nami przy kolejnej edycji, doceniając to, co zrobiliśmy we wrześniu. To była jedna z trzech największych imprez tego rodzaju w Polsce w 2016 roku!

 

 

Co im Pani odpowiada?

 

Że to, czy będzie następna edycja festiwalu, w dużej mierze zależy od lubelskich urzędników. Przy pierwszej edycji niemal wszystkie wydatki związane z organizacją imprezy musieliśmy pokryć z własnych środków. Na szczęście udało się nam uniknąć długów, ale jesteśmy niedużą firmą i na takich zasadach, bez wsparcia samorządu wojewódzkiego i miejskiego, nie jesteśmy w stanie organizować trzydniowych imprez z takim rozmachem, z tyloma występującymi gośćmi i projektantami z kraju w kolejnych latach – nikt nie jest w stanie. Nie poddajemy się jednak i składamy projekt w ramach konkursu „Miasto Kultury w latach 2017-2019”. Jeżeli znajdą się środki, będziemy w stanie zorganizować następne, jeszcze lepsze edycje „East Fashion” w kolejnych latach.

 

 

To minusy, ale z pewnością są też plusy?

 

O tak, i to wiele. Na pewno opłaciło się wizerunkowo. Jak wspomniałam, o festiwalu pisały media w całym kraju, ale nawet dla mnie było pewnym zaskoczeniem, w Sopocie, podczas Europejskiego Forum Nowych Idei, duża część jego uczestniczek wypytywała mnie o nasz festiwal, wiele o nim słyszała. No cóż, miło nam było promować nasze województwo, ale mam nadzieję, że następnym razem – w 2017 roku – będziemy mogli liczyć również na pomoc samorządu Województwa Lubelskiego i Miasta Lublin, podobnie jak wspierane są przez nich o wiele mniejsze, mniej znaczące imprezy.

 

Z pewnością zyskali także młodzi projektanci, których wielu po raz pierwszy zaprezentowało się podczas tak dużego wydarzenia. Powiedziałam kiedyś, że taka impreza to także okazja, by spełniać marzenia – swoje i innych. Udało nam się spełnić m.in. marzenia o pierwszym dużym pokazie takim młodym talentom, jak Filip Sapierzyński z Łukowa, lublinianka Agata Flis, uczennice i uczniowie szkół odzieżowych i artystycznych. Ci debiutanci po raz pierwszy zobaczyli, jak profesjonalnie stworzyć swój pokaz, jak dobrać odpowiedni podkład muzyczny, podpatrywali pracę modelek, wizażystów, fryzjerów. Te pokazy organizowaliśmy bezpłatnie, bo naszą misją jest wspieranie młodych talentów i szkół kształcących w zawodach związanych z przemysłem modowym, takich jak m.in. Lubelska Szkoła Sztuki i Projektowania.

 

 

Zatem teraz czas spocząć na laurach?

 

Nic podobnego! Od jakiegoś czasu Klaster Designu, Innowacji i Mody organizuje pokazy, oczywiście na mniejszą skalę, w mniejszych miastach naszego województwa. To idea, która narodziła się właściwie przez przypadek. Dwa lata temu zorganizowaliśmy Karnawałową Galę Mody w Lublinie. Impreza odbiła się sporym echem nie tylko w naszym mieście, więc kilka miesięcy później podobne pokazy odbyły się w Krasnymstawie, Łukowie, Chełmie, Hrubieszowie... Jeśli przed tym wydarzeniem zastanawialiśmy się, czy jest w ogóle sens organizowania takich imprez poza stolicą naszego regionu, to teraz nie mam wątpliwości. Po tym, co usłyszałam zarówno od pań, jak i panów w nim uczestniczących, jestem dziś przekonana, że organizując pokazy w tzw. terenie, spełniamy wiele ważnych ról. Przede wszystkim integrujemy lokalne środowiska biznesowe i samorządowe oraz prezentujemy projektantów, którzy czasem „tuż za rogiem” od wielu lat tworzą kreacje wspaniale prezentujące się nie tylko na wybiegu. Ale także dajemy przekonanie, że mniejsze miasta nie są w żaden sposób gorsze pod względem modowym od Lublina, Wrocławia czy nawet Warszawy. Niektóre z pań uczestniczących w krasnostawskiej gali deklarowały nawet, że poczuły się niemal jakby były w jednej ze światowych stolic mody.

 

Na nasze pokazy staramy się wybierać ciekawe miejsca – te najbardziej eleganckie albo po prostu interesujące, jak hangar lotniska Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej w Chełmie, w którym główny element scenografii stanowiły samoloty. Chcemy też wyłuskiwać młodych zdolnych ludzi, niejednokrotnie prawdziwe perełki, lecz ukryte daleko od centrum regionu, żeby dać im szansę na zorganizowanie pierwszego pokazu.

 

Podczas pokazów prezentujemy również wokalne perły naszego regionu. Często dla tych młodych wykonawców to właśnie nasze gale są okazją do debiutu przed większą publicznością.

 

 

Dokąd więc jedziemy w 2017 roku?

 

Szykujemy się oczywiście – pomimo tych uwarunkowań – do drugiej edycji „East Fashion” na wrzesień 2017 r. Chcemy formułę imprezy jeszcze bardziej poszerzyć, uatrakcyjnić o gości prowadzących i projektantów formatu krajowego i międzynarodowego. Szczególnie liczymy na Włochów i Ukraińców, chociaż i w tym roku także nie brakowało nawet egzotyki... Mieliśmy nawet projektantkę aż z Kenii.

 

Cały czas też będziemy realizować imprezy w województwie; zaczynamy od Lubartowa, ale już planujemy też kolejne pokazy w innych miastach powiatowych na Lubelszczyźnie i kilka poza. Zapraszamy firmy z całego naszego województwa – warto pokazać się w tak eleganckich „okolicznościach”. To świetna oprawa dla wszelkiego rodzaju spotkań biznesowych w formacie np. powiatowym...

 

A jeżeli władze samorządowe chciałyby również mieszkańcom w ich okolicy dać możliwość wzięcia udziału w takiej imprezie – bardzo chętnie przyjmiemy zaproszenie i będąc Państwa gośćmi uświetnimy to wydarzenie.

 

 

Dziękuję za rozmowę.

 

 

zdjęcia: Ewa Durakiewicz-Wartacz, Ewa Pietras, Grzegorz Ligaj


fot.: Ewa Durakiewicz-Wartacz

fot.: Ewa Durakiewicz-Wartacz

fot.: Ewa Pietras

fot.: Ewa Pietras

fot.: Ewa Durakiewicz-Wartacz


Podziel się
Oceń

Komentarze